Jej Wysokość Mól Książkowy

     Już jakiś czas temu postanowiłam napisać serię postów poświęconą autystycznym postaciom, głównie takim, które sama uważam za autystyczne na podstawie moich obserwacji oraz za pomocą "adaru" wspomnianego w książce "Kobiety i dziewczyny ze spektrum autyzmu". Pozwolę sobie tutaj zamieścić cytat, wyjaśniający ten termin:

    "Wierzę, że osoby z autyzmem są wyposażone w rodzaj intuicji, którą nazywam "Adar" (nawiązując do osławionego "Gaydaru", czyli zdolności gejów i lesbijek do rozpoznawania w lot innych osób homoseksualnych), sprawiającej, że jednostki z ASD zupełnie nieświadomie przyciągają się wzajemnie jak magnes."

Sarah Hendricx, Kobiety i dziewczyny ze spektrum autyzmu

    Bardzo się z tym utożsamiam, od kiedy "siedzę" w tej tematyce, rozpoznaję potencjalnie autystyczne osoby oraz postacie fikcyjne w lot. I właśnie dlatego będę pisać takie drobne analizy niektórych postaci z anime, które wychwycił mój adar. 

    Na pierwszy rzut idzie Elianna Bernstein, główna bohaterka aktualnie wychodzącego anime oraz serii Light Novel: 虫かぶり姫 (romaji: Mushikaburi-hime), a oficjalne angielskie tłumaczenie tytułu to Bibliophile Princess

    Na początek może powinnam wyjaśnić, co mnie skłoniło do obejrzenia tego anime. Gdy było na etapie zapowiedzi, wyskoczył mi na FB plakat wraz z opisem fabuły, który w dużym skrócie brzmiał: Księżniczka Elianna zostaje fałszywą narzeczoną księcia, ponieważ jego rodzice naciskają, by wreszcie sobie kogoś znalazł. W rzeczywistości jednak nie ma między nimi żadnego uczucia, a Elianna ma tyle wolnego czasu, ile tylko potrzebuje, by ciągle czytać, co kocha najbardziej na świecie. 

     No i opis mnie zaciekawił, bo sama jestem molem książkowym i chciałam obejrzeć anime o molu książkowym. Nie miałam nawet wielkich oczekiwań, widać, że romansidło, a ja niezbyt lubię romansidła, bo w większości są bardzo płytko zrobione, ale Elianna od pierwszego odcinka mnie urzekła. Utożsamiłam się z nią bardzo silnie, mój adar wychwycił ją około połowy pierwszego epizodu jako postać o cechach autystycznych. 

    Dla mnie odkrywanie postaci jako autystycznych (i nieokreślonych tak oficjalnie) jest tylko zabawą, opartą jedynie na osobistej opinii. Ktoś inny z tą samą wiedzą może mieć inną opinię. To tylko taka refleksja, nie da się postawić diagnozy fikcyjnej postaci, o ile twórca mu jej nie przypisze. Jednak dla uproszczenia języka nie będę używać fraz w stylu "wydaje się autystyczna" tylko raczej "jest w spektrum/jest autystyczna", ale to wciąż jedynie skrót myślowy. Nie będę też analizować i wypisywać wszystkich kryteriów diagnostycznych, patrzeć, które spełnia, a których nie, może się nawet zdarzyć, że z mojej analizy wyjdzie, że spełnia ich za mało (gdyby ktoś pokusił się na porównanie jej z listą kryteriów), ale proszę nie brać tego na poważnie, dla mnie to przede wszystkim ciekawa rozrywka. I mam nadzieję, że wy też potraktujecie to jako fajną ciekawostkę oraz odskocznię od teorii na temat cech autystycznych. 

    ⚠️Spoiler alert⚠️ 

    To obyczajówka, więc wielkie zwroty akcji to nie będą, a obejrzałam na razie tylko trzy odcinki z dwunastu (czwarty, zdaje się, jeszcze nie wyszedł), więc przeczytanie mojej analizy przed zapoznaniem się z odcinkami nie zaburzy mocno odbioru, ale jeśli ktoś jest wrażliwy, to uprasza się o najpierw samodzielne obejrzenie, a potem przeczytanie. Jest jeden dość istotny zwrot akcji, dlatego uprzedzam.

    Nie przedłużając, przedstawiam wam Eliannę!

    Muszę przyznać, że oprócz samego opisu mocno zaintrygował mnie wygląd Elianny. Jest piękna i ślicznie narysowana, po prostu miło się na nią patrzy. Również tła, zwłaszcza ujęcia biblioteki i starych woluminów, zasługują na uwagę, są niesamowicie dopracowane. Nasza bohaterka, jak już wiadomo, większość swojego dnia spędza sama, czytając książki w pałacu swojego narzeczonego. Nie interesują jej spotkania towarzyskie, jest raczej spokojna, a już w pierwszym odcinku widać, że praktycznie nie okazuje emocji, choć z pewnością je odczuwa. Widz może je zauważyć dzięki długim i bogatym monologom wewnętrznym, ale na głos Elianna wypowiada się raczej krótko i niepewnie. Nawet jej głos zdaje mi się dość monotonny, niezdradzający jej emocji. Te wszystkie cechy sprawiły, że od razu wyczułam wokół niej tą potencjalnie autystyczną atmosferę. 

    Praktycznie zawsze ma jednostajny wyraz twarzy, chyba, że akurat czyta, wtedy lekko się uśmiecha. Ekscytuje się tylko wtedy, gdy mowa o książkach, szczególnie takich, które bardzo chciała od dawna przeczytać. Czytanie to zdecydowanie jej ogromna pasja, pochłaniająca ją bez reszty. Wszyscy Bernsteinowie są zagorzałymi czytelnikami i mówi się o nich, że ich krew zrobiona jest z wydrukowanego tekstu. Intensywność jej pasji jak najbardziej kwalifikuje ją jako specjalne zainteresowanie.

    Jej życie toczy się spokojnym torem, kiedy nagle pojawia się dużo zmian, z początku drobnych, później wzmagających jej niepokój. Zepsuty szczebel drabiny w bibliotece, której często używa, by dostać się do wysoko położonych półek. Zauważa uszkodzenie na szczęście zanim na nią wejdzie, i zgłasza problem strażnikom. Jej stała eskorta przestaje ją odwozić do posiadłości, robi to inny, nieznany strażnik. Widuje swojego księcia coraz mniej, raz przez okno widzi go rozmawiającego z księżniczką Irene. Potem dochodzi do zamieszania na przyjęciu w ogrodzie, Irene rozlewa herbatę na jej książkę, niszcząc ją, zostaje jej odmówiony dostęp do biblioteki, aż wreszcie przypadkiem widzi Irene w najlepsze rozmawiającą i śmiejącą się z jej narzeczonym w jego gabinecie. Tym samym, w którym ona sama od czterech lat czytała książki, kiedy on pracował. 

    Tego dla Elianny już za wiele. Dopóki nie zobaczyła Irene w towarzystwie księcia, jeszcze zdawało jej się, że to tylko niefortunne przypadki, ale teraz jest już pewna: jej czas jako fałszywej narzeczonej się skończył, bo Christopher znalazł sobie prawdziwą, którą naprawdę darzy uczuciem. Wszystko układa się w logiczną całość: Elianna ma gorszą eskortę, strażnicy niechętnie z nią rozmawiają i nie odpowiadają na pytania, to rozlanie herbaty na książkę pewnie nie było przypadkowe, ale dopiero teraz rozpoznaje je jako próbę pokazania, że nie jest już tu mile widziana, wreszcie traci dostęp do biblioteki. A zapomniałam na początku wspomnieć, że cały układ polegał na tym, że będzie jego narzeczoną (zysk dla niego), a w zamian zyska dostęp do królewskich archiwów (zysk dla niej). Najmocniej mnie w tym wątku uderzyło jednak to, że Elianna zdawała się zorientować, co się naprawdę dzieje, że jest już niechciana, dopiero wtedy, gdy zostało jej to wyłożone wprost, czyli kiedy nakryła Christophera i Irene na schadzce. Jej skąpe reakcje, niedomyślanie się powodów nagłych zmian, niedostrzeganie subtelnych sygnałów, że nie jest już mile widziana w towarzystwie księcia, to wszystko wygląda jak doskonałe przedstawienie zachowania autystyka. Czy zamierzone? Trzeba by zapytać autorkę. 

    Choć był to związek na zasadzie wymiany, nie było między nimi uczucia, Elianna czuje się oszukana. Oddaje księciu cenną książkę, którą niedawno dał jej w prezencie, a z której tak bardzo się cieszyła. Odchodzi. Jej reakcja na odrzucenie bardzo mocno ze mną rezonuje, a badania zebrane przez Sarah Hendrickx w "Kobietach i dziewczynach ze spektrum autyzmu" dodatkowo potwierdza moją tezę. A mianowicie, autystyczne dziewczyny często mają raczej niskie poczucie własnej wartości, nie walczą o swoje racje, starają się stopić z tłem. 

    Choć czuje się upokorzona, ostatni raz jedzie do pałacu, by zwrócić książkę do królewskiej biblioteki. Natrafia na starych znajomych - strażników, którzy zarzucają ją stosem papierów, który ma odnieść do archiwum. Przed całą akcją z Irene też często tak robiła nawet z własnej woli, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że akurat wtedy poczuła się jeszcze bardziej przybita. Jeden fałszywy krok i wszystko wypadłoby jej z rąk, tak była objuczona. Szła samotnie w górę po schodach, kiedy kilka metrów za nią, w dole, rozległ się krzyk Irene. Szybko zbiegli się ludzie, Irene oskarżyła Eliannę o to, że zepchnęła ją z tych schodów, chciała wyeliminować konkurencję, zabić ją, padło jeszcze wiele różnych oskarżeń dotyczących rzekomych poprzednich przewinień Elianny wobec Irene. A nasza bibliofilka co? Nawet nie próbuje bronić się słowami! Nie oskarżam jej, po prostu jej brak reakcji (poza gapieniem się na Irene i rozważaniem wszystkiego w ciszy własnego umysłu) był tak autystyczny, że aż mnie uderzył. To bardzo charakterystyczne dla dziewcząt ze spektrum. Nie mamy odwagi się bronić. 

    Nie będę już streszczać walki na argumenty między Irene a wkrótce przybyłym Christopherem, ani szczegółów spisku, ale w końcu dowiadujemy się, że książę od początku chciał po prostu chronić Eliannę. Podejrzewał, że Irene coś knuje, dlatego straże były bardziej zajęte śledztwem, sam książę zbliżył się do Irene w celu uzyskania od niej informacji, a dostęp do archiwum odmówiono Eliannie po incydencie z drabiną, w trosce o jej bezpieczeństwo. To Irene z zazdrości usiłowała zamordować Eliannę i zająć jej miejsce, a gdy jej kolejne plany były niweczone, próbowała ją publicznie znieważyć przez akcję na schodach, która mocno nie wyszła. Nie wiem, jak inni widzowie, ale ja kompletnie nabrałam się na cały ten zabieg fabularny, podobnie jak sama Elianna. A do tego okazuje się, że książę rzeczywiście ją kocha i chce ją uczynić swoją żoną! To dla niej znów zbyt wiele, ale pod innym względem.

    Jest bardzo niezręczna w sytuacjach społecznych, a szczególnie romansowych. Głównie nic nie mówi i patrzy zdziwiona, nie może pojąć, co ten Christopher w niej widzi i o co mu chodzi, jakie sprawy dynastii chce omawiać na osobności w gabinecie, jest całkowicie nieporadna. To częsty obraz w kulturze anime, taki jest ideał dziewczyny, Japończykom takie zachowanie jawi się jako urocze, ale teraz nie umiem na to patrzeć inaczej, widzę tu przede wszystkim autystyczne problemy w kontaktach międzyludzkich. 

    Retrospekcja z dzieciństwa, bo wtedy się poznali, dostarcza mi tylko dodatkowych argumentów na poparcie mojej tezy. Młodziutki Christopher bawił się książkami w sposób, który mógłby je zniszczyć, a mała Elianna bezpardonowo krzyczy, że ma te książki przeprosić. Nie obchodzi jej status chłopca, ważne jest dla niej przede wszystkim okazanie szacunku przedmiotowi, który tak bardzo kocha, a argumentując swoje racje brzmi elokwentnie i inteligentnie jak na tak małą dziewczynkę. Od tego spotkania zaczyna się ich dziecięca przyjaźń, Christopher jest zauroczony Elianną i nawet zaczyna lubić książki, ale szybko się rozstają. Kiedy w wieku nastoletnim spotykają się znów na debiucie towarzyskim naszej bohaterki, ta już go nie pamięta. Dałabym głowę, że ma tak kiepską pamięć do twarzy jak ja, i go nie poznała! Nader często zdarza się, że Sora wspomina mi o jakiejś śmiesznej rozmowie pomiędzy nami, która odbyła się niedawno, może z pół roku temu, a ja nie mam pojęcia, o czym on mówi. Zapamiętuję zupełnie inne kategorie wspomnień niż on. 

    Jeszcze zabawniejsze jest to, że Christpher tak opowiada, opowiada, mówi, że chce poślubić tą osobę, a Elianna na to: "to musi być wspaniała kobieta..." Tak, nie domyśliła się, że mówi o niej, bo nie powiedział tego wprost, co jest jednym z jej najbardziej autystycznych momentów w dotychczasowych odcinkach. Kiedy książę wyprowadza ją z błędu, jest zszokowana, zmieszana, zalewa się łzami i pyta, czy w ogóle ma prawo być u jego boku, co jest kolejnym dowodem na niskie poczucie własnej wartości. Cztery lata oficjalnie są razem, choć ona sama nie zdawała sobie sprawy, że w ogóle coś do niego czuła, przyzwyczaiła się do rutyny i zabolało ją dopiero, kiedy miała Christophera utracić. Cztery lata w związku, on kocha ją, od kiedy miał dwanaście lat, a ona jeszcze mniej, tyle lat na nią czekał, a Elianna jeszcze się pyta, czy ma prawo być u jego boku. Znowu dało o sobie znać niskie poczucie własnej wartości. Hendricx cały rozdział poświęciła związkom romantycznym kobiet w spektrum i okazuje się, że jest to bardzo częste. Autystki prawie nigdy nie czują się wystarczające, by ktokolwiek je pokochał i często lądują w toksycznych związkach, bo wiążą się z kimkolwiek, kto raczy zwrócić na nie uwagę. Takie właśnie miałam skojarzenie, oglądając tą scenę, wieńczącą trzeci odcinek.

    Nie wiem, jak wy, ale ja będę oglądać do końca i czekam na dalsze perypetie Elianny.

    A co do książki Hendricx, do której tutaj kilkakrotnie się odwołuję, planuję napisać coś w rodzaju recenzji w osobnym poście, zbieram do tego materiały, cytaty, bo otworzyła mi oczy na wiele kwestii, dużo się też dowiedziałam. 

Komentarze