Telefon

Chisato Nishikigi z anime Lycoris Recoil. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!
Chisato stała się właśnie moim nowym specjalnym zainteresowaniem.
    Wielu autystyków ma problem z dzwonieniem przez telefon. 

    Dlaczego?

    Nie mam bladego pojęcia.

    BA-DUM-TSSS

    I sama bardzo chciałabym wiedzieć.

    Za to Sora, który też jest ND i jest bardzo dobrym obserwatorem, twierdzi, że wiąże się to z przywiązaniem do rutyny - taki telefon przychodzi ni stąd, ni zowąd, zaburzając cały porządek dnia, domaga się natychmiastowej odpowiedzi i natychmiastowej decyzji. Nie da się go zostawić na później, żeby na spokojnie ogarnąć, jak meila. To trochę tak, jakby najgorsze elementy komunikacji na żywo wkradły się nagle do naszej rzeczywistości. To jednak wciąż nie tłumaczy, dlaczego często boimy się też dzwonić, nie tylko odbierać, dlatego nadal podtrzymuję, że nie mam bladego pojęcia, choć ciekawią mnie przyczyny tego zjawiska.

    Ale za to mogę wam opowiedzieć, jak korzystanie z telefonu do tego, do czego został stworzony, wygląda u mnie. Przy czym należy wziąć na poprawkę fakt, że wszystkie te przykłady pochodzą z okresu, kiedy miałam nieleczoną fobię społeczną, która też może mieć na to niebagatelny wpływ (teraz nadal mam, ale leczoną, ofc). 

    Zacznijmy może od najbardziej trywialnej rzeczy, czyli dzwonienia do najbliższej rodziny, bo czegoś się zapomniało, bo chce się zapytać, ile minut piecze się ziemniaki na naszym piekarniku (a na każdym wychodzi inaczej), powiedzieć, żeby ktoś kupił coś po drodze do domu. Z tym nie mam problemu. Bezpardonowo dzwonię z tego typu pierdołami do mamy, gdy tylko czegoś potrzebuję, a wiedzy tej nie pozyskam z internetu, bo jest zbyt specyficzna (np. rzeczony piekarnik).

    Schody zaczynają się, kiedy muszę zadzwonić do dalszej rodziny, np. drugiej babci, z którą nigdy nie mieszkałam i odwiedzam ją tylko kilka razy na rok, do jakiegoś wujka, coś, głównie w celu złożenia życzeń. Niby rodzina, znamy się, face to face nie miałabym z tym złożeniem życzeń większego problemu, ale gdy pomiędzy nami staje telefon, czuję lęk o nieokreślonej przyczynie. W efekcie odkładam zadzwonienie na dalszy termin. Czasem nigdy nie dzwonię, nawet, kiedy by wypadało. To mnie po prostu przerasta.

    Najwięcej jednak dzwoni się do różnego rodzaju instytucji: umówić się do lekarza, przedzwonić do dziekanatu się coś zapytać, zadzwonić na infolinię sklepu, do urzędu. I to jest moment, kiedy staję się całkowicie niepełnosprawna. No nie przemogę się. Nie zrobię tego i koniec. Gdybym nie miała absolutnie nikogo, kto mógłby zadzwonić za mnie, i nie mogłabym się skontaktować z daną instytucją mejlowo, zadzwoniłabym, ale byłoby to okupione całymi dniami, tygodniami, przejmowania się tym, odkładania na dalszy termin, ćwiczenia, co mam powiedzieć, spisywania sobie na kartce, co muszę załatwić, nawet własnego imienia i nazwiska, gdybym ze stresu zapomniała, jak się nazywam, do tego dorzucić somatyczne objawy lęku: walące serce, zimne, spocone dłonie, ściśnięty żołądek. To po prostu dla mnie zbyt wiele. Do lekarza umawia mnie mama, do sklepów piszę, zamiast dzwonić na infolinię, do urzędów piszę albo idę osobiście, bo jest mi łatwiej pójść i w cztery oczy porozmawiać z urzędnikiem, niż zadzwonić. Marzę o nastaniu czasów, w których miałoby się wybór, w jaki sposób można się umówić na wizytę w przychodni: telefonicznie, osobiście lub elektronicznie. Także w małych miastach i na NFZ, nie tylko w sieciówkach. Gdyby można było chociaż napisać mejla, to już byłoby ogromne ułatwienie. Ale żyjemy w Polsce... 

Takina Inoue, druga główna bohaterka Lycoris Recoil.

    To teraz od drugiej strony. Ktoś do mnie dzwoni. Czy odbieram? To zależy.

Przerobiłam, żeby zgadzało się ze mną.
    Zacznijmy może od tego, że mój telefon jest zawsze wyciszony. To nawyk ze szkoły, nie chciało mi się ciągle przełączać, bo mogłabym zapomnieć i podczas lekcji rozległby się dzwonek telefonu, bo dobija się do mnie telemarketer (z najbliższymi byłam umówiona, że w czasie lekcji nie będą do mnie dzwonić, najwyżej pisać SMS). Z czasem przyzwyczaiłam się do tej ciszy tak bardzo, że nie umiem wytrzymać z włączonym dźwiękiem, na dłuższą metę przeciąża mnie sensorycznie, bo co chwilę plumkają powiadomienia z najróżniejszych aplikacji. Wystarczy mi stanowczo, że widzę na ekranie, co się dzieje, a w trybie uśpienia miga dioda. Kiedy akurat wolno mi korzystać z telefonu (nie jestem na wykładzie/w gabinecie u psycholog/lekarza) zazwyczaj mam go gdzieś w zasięgu wzroku, więc widzę, że ekran sam się włączył, kiedy ktoś do mnie dzwoni. Często też słucham muzyki, wtedy dzwonek też się załącza zamiast aktualnie granego kawałka. Ale zdarzy się, że telefon będzie leżał gdzieś z boku, ale w tym samym pokoju, ładował się, nie grał, i wtedy nie zauważę, że ktoś się do mnie dobija. Z trybu wibracji korzystam tylko wtedy, kiedy wiem, że ktoś może do mnie dzwonić, wtedy ewentualnie wibrację usłyszę. Nauczyłam się do trybu cichego i koniec. 

    Ale uznajmy, że bogowie akurat nam sprzyjali, zauważyłam, że ktoś dzwoni. Patrzę, kto. Aktualnie w ogóle dodzwonić się nie mogą do mnie spamerzy, bo zainstalowałam aplikację, która odsiewa tego typu numery. Jeśli to ktoś najbliższy, bez wahania odbiorę, bo pewnie chce się mnie jakieś trywialnej rzeczy dopytać, tak jak ja czasami, to działa w dwie strony. Jeśli jest to dalsza rodzina, nie odbiorę. Jeśli będzie to mój chłopak, pomyślę, że ktoś ukradł mu telefon, bo kontaktuje się ze mną tylko przez wiadomości na messengerze. Gdy mess padnie, przechodzimy na hangouts. Jeśli będzie to obcy albo prywatny numer - tym bardziej nie odbiorę, niech spłonę! Za bardzo boję się odebrać, słuchać, czego ode mnie ktoś chce, odmawiać, że nie, nie jestem zainteresowana, mówić, że to pomyłka, po prostu nie. Jeśli nie jesteśmy blisko i nie znamy się osobiście - wyślij mi mejla, nie dzwoń!

Komentarze